wywiad z Aleksandrą i Marcinem Świerkosz właścicielami labradora Lilaszka https://www.instagram.com/lila_lilaszek_labrador/
Dlaczego Lila jest psem ratowniczym?
To zasługa behawiorystki, z którą pracowaliśmy. Ona pierwsza zobaczyła potencjał w naszym psie i zaproponowała ratownictwo wodne.
Behawiorystki? Patrząc na Lilaszka wydaje się, że zawsze była tak spokojna i posłuszna. Dlaczego korzystaliście z pomocy?
Lila jest psem, którego adoptowaliśmy. Wcześniej mieszkała z inną rodziną i prawdopodobnie potrzebna była jedynie do rozrodu. Kiedy ją zabieraliśmy była świeżo po szczeniakach, była zaniedbana. W domu okazało się, że boi się mężczyzn. Wyglądało to na jakąś traumę, dlatego zdecydowaliśmy się na pomoc behawiorystki.
I pomogło?
Tak, ale proces i budowanie zaufania między Marcinem i Lilą trwał długo. Dobre pół roku pracowali ze specjalistką. Teraz natomiast świata poza sobą nie widzą.
A jak zaczęła się Wasza przygoda z ratownictwem morskim?
Zabraliśmy Lilę na zawody w Gdańsku Brzeźnie. Sprawdzano posłuszeństwo psa i aport do wody. Okazało się, że Lila w klasie amatorów zdobyła drugie miejsce, a przecież była zupełnie nieprzygotowana do zawodów. Poszliśmy od tak, zobaczyć o co chodzi. Po tych zawodach dostaliśmy zaproszenie na trening od Gdańskiego Ratownictwa Wodnego, poszliśmy i tak to się zaczęło.
Marcinie, ale to nie tylko pies trenował, Ty również, prawda?
Tak. I dziś mogę powiedzieć, że dla mnie były to duże trudniejsze treningi niż dla Lilki.
Dlaczego?
Musiałem nauczyć się dobrze pływać. Umiałem już pływać, ale musiałem poprawić technikę, zacząć pływać z balastem na pasie itp. Przez prawie 3 lata codziennie byłem na basenie.
Oczywiście musiałem rzucić palenie, inaczej nie miałbym szans. Na szczęście koledzy z ratownictwa bardzo mi pomogli i dzięki wspólnym treningom dałem radę.
Takie treningi to rzeczywiście ciężka praca, czy pies również musi tyle trenować? Jak wygląda trening psa ratowniczego?
Lila od marca do października trenowała 2 lub 3 razy w tygodniu na plaży w Gdańsku Brzeźnie oraz nad jeziorem. Pływałem razem z nią. Ćwiczyliśmy skoki do wody z motorówki i z pomostu.
A jak wygląda trening zimą?
Zimą psy nie wchodzą do wody. Trenujemy za to posłuszeństwo, noszenie bojek i kół ratowniczych. To dobry czas na ćwiczenie pracy z psem w tzw. rozproszeniu np. w centrum miasta, gdzie jest dużo ludzi i pies nie zna dobrze terenu.
Lilaszek to pies ratowniczy, czy musiała zdawać jakiś egzamin, który nadał jej uprawnienia?
Tak, Lila zdała państwowy egzamin organizowany przez Gdańskie Ratownictwo Wodne z wynikiem pozytywnym na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 21 czerwca 2012 r.
Powiedz, jak wygląda taki egzamin? Czy łatwo było go zdać?
To był bardzo ciężki egzamin. Należało wykonać poprawnie wszystkie zadania i zmieścić się w określonym czasie. Nam się udało zakończyć egzamin 3 sekundy przed końcem czasu.
Jakie to były zadania?
Zadań było siedem. Tor przeszkód na lądzie, aport do wody, bieganie z zasobnikiem, to było bardzo trudne, bo był ciężki i pies musiał go nieść. Lila musiała również holować łódkę na środek jeziora, holować pozoranta, okrążyć topiącego się i wrócić z nim na plecach. Przez cały czas pies nie może się cofnąć, musi wykonywać kolejne zadania.
A co było najtrudniejsze?
Team swimming. W tym zadaniu chodzi o to, że pies płynie obok przewodnika, ale nie może chcieć go ratować. Dla psa ratowniczego to bardzo trudne.
Gratuluję! Rzeczywiście był to bardzo trudny egzamin. Jednak Lila to labrador, więc rasa z predyspozycjami do pracy. Czy taki pies ratownik dużo zarabia?
Tak, raz na dwa miesiące worek karmy od Josery i 6 puszek karmy mokrej oraz wg potrzeb darmową kąpiel w Wash Dogu. To cały jej zarobek.
Jak to?
Psy ratownicze w Polsce są wolontariuszami. Nic nie zarabiają za swoją pracę. Wszystko robią za darmo.
Pies wolontariusz?
Tak. Jednak nie tylko na plaży. Od 2017 roku Lilaszek jest wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jest także honorowym dawcą krwi. Jeździmy również po szkołach, festynach. Bardzo dużo pracujemy z dziećmi. Naszym celem jest edukacja w zakresie bezpieczeństwa nad wodą. Pies ratownik zawsze wzbudza respekt i uznanie. Mało kto wie, że kiedy ratownik wyciąga z wody jedną osobę, pies w tym czasie może uratować trzy lub cztery!
Lila ma już 11 lat, czy nadal pracuje?
Nie. Od dwóch lat jest już na psiej emeryturze i ratownictwo traktujemy tylko jako zabawę. Niestety traci wzrok i nie może już wykonywać swoich obowiązków. Okazało się, że jest genetycznie obciążona postępującym zanikiem siatkówki. Widzi tylko punktowo.
Bardzo mi przykro, ale może jej zdolności można wykorzystać w innym ratownictwie?
Raczej nie. Każdy rodzaj ratownictwa, w którym wykorzystywane są psy jest inny. Mamy ratownictwo wodne i lądowe, które dzieli się na lawinowe, gruzowe i poszukiwawcze. Lila jest ratownikiem wodnym. Nie da się jej umiejętności wykorzystać na lądzie.
Czyli teraz wiedzie już spokojne życie psa domowego?
Tak, ale dla labradora spokojne życie to nuda. Te psy są stworzone do pracy.
My nadal robimy raz dziennie krótkie 15 minutowe treningi.
Wydaje się, że labradory to takie spokojne i leniwe pieski, czy tak nie jest?
Niestety obraz labradora został zepsuty przez reklamy telewizyjne. Labrador to pies pracujący, musi trenować. Jest ciężki do ułożenia i potrzebuje dużo uwagi. Oczywiście może być w domu sam przez 8 godzin, ale potem od razu spacer. Na pewno nie jest to pies dla rodziny z małymi dziećmi. On rusza się jak słoń w składzie porcelany!
Jednak kiedy go ułożysz, to wiesz, że masz najlepszego psa na świecie. Labrador dużo potrafi dać od siebie. I dziś już wiemy, że nasz kolejny pies, to też będzie labrador, z którym będziemy pracować. Lilaszek codziennie przekonuje nas, że labrador to rasa idealna.
Bardzo dziękuję za rozmowę.